Akio Toyoda, aktualny prezydent Toyota Motor Corporation, to biznesmen z pasją, który równie często co garnitur zakłada kombinezon kierowcy wyścigowego. To w dużej mierze właśnie dzięki jego pasji do sportów motorowych powstały takie samochody jak Lexus LFA czy Toyota GT86. Niewielu jednak wie, że Toyoda karierę w motorsporcie rozpoczął w wieku, kiedy wielu kierowców przechodzi na emeryturę.

Pasję odziedziczył w genach

Aktualny CEO Toyoty od najmłodszych lat miał zapewnione warunki, których mógłby pozazdrościć niejeden młody pasjonat motoryzacji. Bycie wnukiem Kiichirō Toyody, założyciela jedynego z największych koncernów motoryzacyjnych na świecie, może otworzyć wiele drzwi. Tym bardziej, że Akio od początku zdecydowanie podzielał rodzinną pasję.

Nie oznacza to jednak, że wszystko podano mu jak na tacy. Zanim w 2009 roku został najważniejszą osobą w całym koncernie, przeszedł długą drogę, trwającą ponad dwadzieścia lat. W tym czasie pracował w różnych działach Toyoty, zarówno w Japonii, jak i zagranicą. Równocześnie od najmłodszych lat rozpalała się w nim pasja do wyczynowej jazdy. Jednak przez lata rodzina hamowała jego ciągoty do zasiadania za kierownicą sportowych samochodów. Współpracownicy również obawiali się o jego bezpieczeństwo.

Toyoda i Naruse – uczeń i mistrz

W końcu jednak pasja okazała się silniejsza, a Toyoda znalazł świetnego nauczyciela. Pod skrzydła wziął go Hiromu Naruse, as kierowców testowych Toyoty. To człowiek, którego doświadczenie i wiedza pozwoliły opracować legendarnego Lexusa LFA. Naruse zdawał się nie zważać na to, z kim ma do czynienia. Na samym początku dał Akio do zrozumienia, że ten jest żółtodziobem, jeśli chodzi o jazdę wyczynową. Jednocześnie obiecał swojemu nowemu uczniowi, że przekaże mu tajniki panowania nad sportowymi samochodami.

Ćwiczenie, jakie zastosował, nie było skomplikowane. Naruse prowadził samochód na torze, a Toyoda podążał za nim w drugim aucie. Jego zadaniem był kopiowanie ruchów mistrza. Niczym cień jechał za Naruse, hamując wtedy, gdy nauczyciel naciskał na pedał hamulca i przyspieszając, gdy ten otwierał przepustnicę. Gdy odwiedzili praktycznie wszystkie japońskie tory i Toyoda nabrał większej wprawy, przyszedł czas na wyprawę do Europy, do Zielonego Piekła. Wymagający tor Nürburgring i jego Północna Pętla miały były ostatecznym testem dla adepta wyścigów.

Po powrocie do ojczyzny, w 2007 roku, Akio Toyoda zaczął starty w lokalnych imprezach motoryzacyjnych. Miał wtedy 51 lat. Jeszcze w tym samym roku powrócił na Nürburgring, by za kierownicą zmodyfikowanego Lexusa IS wziąć udział w 24-godzinnym wyścigu. Choć była to dla niego ciężka próba, ukończył zawody bez szwanku.

Zwą go Top Gun

W 2010 roku wydarzyła się potworna tragedia – Hiromu Naruse zginął wypadku samochodowym nieopodal Nürburgringu. Toru, który znał jak żaden inny japoński kierowca. Tego wyjątkowo smutnego dnia Toyota straciła najlepszego kierowcę. Przejęcie roli mistrza zaproponowano Akio Toyodzie. Przyjął propozycję i zyskał wśród kompanów pseudonim „Top Gun”.

Po objęciu stanowiska CEO Toyoty, aktywność Toyody za kierownicą nieco się zmniejszyła. Nadal jednak zakłada kombinezon oraz kask i pod pseudonimem Morizo regularnie bierze udział w imprezach rajdowych oraz wyścigowych. To dla niego okazja nie tylko do cieszenia się sportową jazdą, ale również do bliższego kontaktu z innymi kierowcami, mechanikami i fanami sportów motorowych.

Szef, który inspiruje

Inspirujący CEO Toyoty zaraża swoją pasją również innych pracowników. Shigeru Hayakawa, starszy manager i zarazem członek zarządu, również próbuje swoich sił w rajdowych zmaganiach. Pierwszym autem, które poprowadził w zawodach, była Toyota Vitz, na europejskim rynku znana jako Yaris. Karoserię auta ozdobiono rysunkiem „Gazoo Lady” w stylu japońskich komiksów. W drużynach Toyota Gazoo Racing i Toyota Racing Development chętnie startują pracownicy firmy, uczestnicząc w prestiżowych rajdach i wyścigach. To dla nich świetna okazja nie tylko do rozerwania się, ale do lepszego zrozumienia samochodów i czerpania inspiracji do pracy.

Akio Toyoda zapisał się na stałe na kartach historii. Nie tylko Toyoty, ale całej motoryzacji. To biznesmen z pasją. Jego zamiłowanie do motorsportu sprawiły, że na drogi wyjechały takie auta jak tylnonapędowa Toyota GT86, hot hatch Yaris GRMN, supersamochód Lexus LFA czy szybki a przy tym komfortowy Lexus LC. Jak sam przyznaje, swoją rolę widzi jako „strażnika smaku Toyoty i Lexusa”.